poniedziałek, 18 lutego 2008







Pokonuje 600 km w 24 godziny !!! Bylby to rowerowy wyczyn w zasiegu prawdziwych zawodowcow, tyle ze ja pokonuje te droge w owarzystwie backpackersow turystycznym autobusem. Jedziemy tym tanszym z miejscami siedzacymi, bo jest jeszcze wersja drozsza z dwupietrowymi "lozkami" gdzie prawie sie lezy. Zdajesz sobie sprawe , ze zyjemy w innych strefach czasowych, Ty moze kladziesz sie pozno spac a ja zrywam sie wlasnie wczesnym rankiem( Wietnamczycy to bez wyjatku same skowronki, o 5.30 ranom jest juz spory ruch na ulicy) . Inna strefa czasowa i mentalna, autobus ktory planowo mial wyjechac o 18.30 opuszcza Nha Trang o 21.00. Panuje lekki smrodek, klimatyzacja nie dziala, odleglosc miedzy siedzeniami wymierzona jest na rozmiar przecietnego Wietnamczyka, wiec kiedy lysy nowojorczyk opuszcza swoje oparcie miazdzy moje kolana. Siadam bokiem, ale tylko do najblizszej przerwy na siku. Co potem robi skromny podroznik, obiezyswiat i globtrotuar - monsieur Loup? :) Wyjmuje z sakwy samopompujacy sie materac i smacznie chrapie zajmujac komfortowa pozycje na podlodze w przejsciu miedzy siedzeniami!!! Oczywiscie wczesniej wcisnal w otwory po obu strnach glowy slynne sluchawki douszne firmy Sennheiser, ktore oprocz znakomitego odsluchu zapewniaja znaczne oddalenie od dzwiekowego otoczenia.
O osmej rano z dwugodzinnym opoznieniem docieramy do stacji posredniej w Hoi An. Po wyjsciu z toalety, z radoscia konstatuje ,ze moj autobus juz odjechal. Pani ktora wczesniej probowala wcisnac pokoj w jej hotelustwierdza , ze moze jeszcze go zlapie przed inna agencja turystyczna. Wrezca mi mapke a ja swinskim truchtem rudszam w poszukiwaniu mojego autobusu. O szczescie niepojete!!!- dostrzegam go na mojej drodze :) wypowiadam zaklecie i autobus sie zatrzymuje, jest juz pusty , pasazerowie przesiedli sie do innego ale odsyskuje wszystkie swoje rzeczy. W agencji dowiaduje sie , ze ten wlasciwy autokar juz odjechal, chca zebym zaplacil za bilet na kolejny ktory odcchodzi o 13.30. Szybko daje im znac co mysle na ten temat. Od pewnego czasu zauwazam , ze niezle wrazenie robi jak podnosze glos i zaczynam szelescic po polsku. Zeby samemu sobie dodac ekspresji, wypowiadam zazwyczaj jakas skromna wiazanke: a zeby cie zarezalo kurwaz twoja faszystowska mac itp...itd... :) Pomaga i tym razem rowniez.
Majac kilka wolnych godzin zwiedzam stare domy nad brzegiem rzeki. Hoi An to niesamowity klimat chinskiego miasteczka , ktory najmocniej mozna poczuc na mieskim targowisku, gdzie zjadam swoje pho.
Popadam w uzależnienie od tej "zupki". Podstawą jest aromatyczny rosół i kluski, do tego jakąś miesna wkładka i to za każdym razem jest niespodzianka, może to być jakieś zmielone mięso, podroby, kawałek upieczonej wołowiny lub krewetki. Na talerzyku dostajesz kępę ziół, których niestety nie rozpoznaje, ale jedno w nich to chyba trawa cytrynowa, do tego jeszcze kiełki i cały zestaw przypraw począwszy od piekielnej papryki a skończywszy na rybnym sosie. Wrzucasz to wszystko do swojej miski i zjadasz trzymając pałeczki w prawej rece a łyżkę w lewej. Jestem uzależniony od tej potrawy, mogę ją jeść nawet dwa razy dziennie. Po przejechaniu starej drogi mandarynów, przebywszy kilka przełęczy w niesamowitym widokiem na zamglone wzgórza i lagune docieram w końcu do cesarskiej stolicy że mgle - Hue.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Piknie piknie, to ty tam pojechałeś aby się komunikacja miedzymiastowa wozic a tu wszyscy Ci wspólczuja. Gdzie Twoje natchnienie, chyba Ci juz wszystko wywietrzło , razem z usmym okiem.....,, aja w zimnie mrozie jutro do Warszawki beeeeeeeeeeeeee

Anonimowy pisze...

Hehe :) nie mogę ...

Korzystając z okazji, chciałbym złożyć Ci urodzinowe życzenia

Tylko tak sobie myślę co też mógłbym Ci jeszcze dobrego życzyć... bo jak tak Cię czytam to wydaje mi się, że wszystko już masz :)

Tak czy siak wszystkiego najelpszego :) o ile dobrze liczę to jakaś magiczna liczba Ci sie pojawiła

Anonimowy pisze...

Pięknie...

na tym targu jest pewnie więcej kolorów niż u nas w parku łazienkowskim w okresie lata :P
pozdrawiam i najlepszego z okazji "mijania czasu":)
buziak
JJ

Anonimowy pisze...

Wojtku, Wojtku nic dodać nic ująć. Jak to napisała lemonia - znana redakcji, dobre pióro i niezłe oko. Liczę, że po powrocie załapie się na przegląd zdjątek i opowieści dziwnej treści. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Greg

Anonimowy pisze...

Wojtku nie chcę Cię dołować, ale chciałam Ci tylko przypomnieć, że jakieś 2 dni temu skokńczyłeś swoją upragnioną CZTERDZIECHĘ. Wszystkego naj... Bliźnięta